Jan Ludyga-Laskowski



Zanim Jan Ludyga-Laskowski mógł walczyć o polski Śląsk, przyszło mu służyć w kilku armiach i na wielu frontach. Germanizacyjne zapędy nauczycieli, a później przełożonych w cesarskiej armii nie mogły złamać polskiego patriotyzmu w młodym Janie. Za udział w polskich organizacjach wytoczono mu procesy karne, a do wojska trafił jako „politycznie podejrzany”. 

Aby walczyć o Niepodległą Polskę, a później polski Śląsk zdezerterowałem z armii niemieckiej i pod Verdun poddałem się Francuzom. Nie zamierzałem umierać za Wilhelma II. W obozach jenieckich było wielu Górnoślązaków,  Niemcy skazali mnie zaocznie na karę śmierci, czym bardzo mnie przestraszyli. Mój wojenny szlak na ziemię śląską był długi i kręty. Kiedy we Francji powstała Armia Polska, nazywana Błękitną Armią, wstąpiłem w jej szeregi. Udało się pokonać Niemców i zakończyć Wielką Wojnę… jakoś nie mogli wyegzekwować tej mojej kary śmierci. Kiedy już pokonaliśmy kajzera, przyszło mi walczyć na rodzimej ziemi, o polski Lwów. Miałem to szczęście, że byłem jednym z żołnierzy, którzy objęli wartę nad polskim Bałtykiem. W lutym 1920 roku generał Józef Haller dokonał uroczystych zaślubin Polski z morzem. 

Na szczęście przypomniano sobie, że jestem Ślązakiem i Wojciech Korfanty zażądał by skierować mnie do POW Górnego Śląska. Po wielu walkach na różnych, odległych frontach mogłem walczyć o wolność śląskiej ziemi. Przybyłem tam, gdy wszystko dosłownie gotowało się jak w kotle. Niemiecki terror, który miał zdławić nasze marzenia o wolności, sprawił, że znowu chwyciliśmy za broń. Brałem udział w II powstaniu śląskim, a po jego zakończeniu katowickiej komendzie Policji Plebiscytowej, czyli Apo. Przydało się moje doświadczenie wywiadowcze, jeszcze z Błękitnej Armii, teraz przekazywałem stronie polskiej cenne informacje o siłach niemieckich.  

W III powstaniu dowodziłem V batalionem w Szarleju, a później pracowałem w sztabie pułku Wincentego Fojkisa. Przygotowywałem plan opanowania Kędzierzyna. Zostałem dowódcą 1 Dywizji Górnośląskiej, która walczyła w rejonie Góry św. Anny. Po zakończeniu działań zbrojnych zacząłem gromadzić dokumenty związane ze zrywem Górnoślązaków. Gdy po przyłączeniu Śląska wkroczyły do nas oddziały gen. Szeptyckiego, pełniłem obowiązki w jego sztabie. Wojna na Górnym Śląsku kosztowała naszą rodzinę wiele – mój ojciec i brat zginęli z niemieckiej ręki.

Strona wykorzystuje COOKIES w celach statystycznych, bezpieczeństwa oraz prawidłowego działania serwisu.
Jeśli nie wyrażasz na to zgody, wyłącz obsługę cookies w ustawieniach Twojej przeglądarki.

Więcej informacji Zgadzam się